Można również zadać pytanie, czym jest świat rzeczywisty. Czy to świat pozbawiony urządzeń, dziejący się tu i teraz, który można dotknąć, powąchać i ugryźć, czy też „Second Life” jest również światem tu i teraz, czy (nowe)media nie stają się dosłownie przedłużeniami człowieka? Niedawno zastanawiałem się ponownie nad uzależnieniem od mediów. I śmiało mogę powiedzieć, że zdecydowanie bardziej wolę uzależnienie od internetowych kontaktów i ślęczenie godzinami przed monitorem niż np. wgapianie się w telewizor i zappingowanie. Bo czy to naprawdę duża różnica, czerpać satysfakcję z działalności w sieci internetowej, choćby ze sztucznej (ale czy aby na pewno?) roli w „Second Life” lub wirtualnym państwie, albo satysfakcję z życia w „realu”? Ostatecznie wszystko sprowadza się do odbioru i nadawania informacji. A korzystanie z sieci jest już chyba cywilizacyjną koniecznością, czego np. nie rozumieją czasami członkowie mojej rodziny, twierdząc, że gdy siedzę przed komputerem, to nic nie robię (tu polecam sięgnięcie do „Mieć czy być” Fromma i jego refleksji na temat działania).
Wydaje mi się, że „złapanie nas w sieć” postępuje tak szybko, że nie można już odróżniać świata rzeczywistego i świata sieci. Zmierzamy konsekwentnie do momentu, gdy będziemy posiadać (już posiadamy!) różne tożsamości- pracownika fabryki w dzień, a np. ważnego polityka, wytrawnego dyplomaty i pisarza w wirtualnym państwie po południu, do tego znanego fotografa z flickr lub autora filmów na youtube. Kto wie, może nawet dojdzie do tego, że praca nie będzie miała dla nas większego znaczenia i będzie dla nas ważne tylko to, czy jesteśmy w stanie za zarobione pieniądze rozwijać zainteresowania i czerpać satysfakcję z życia w sieci, bo tworzone wirtualnie relacje i tak prawdopodobnie przekuwają się na „real”. O ile już nie zaczęliśmy żyć z wyszukiwania informacji, tworzenia stron WWW lub z pracy w „Second Life” albo z sieciowych usług.
Obawiam się tylko, że nie wszyscy załapią się na ten informacyjny pociąg do szczęścia i że łatwo może się on wykoleić. Dlatego na wszelki wypadek, działka pod dom na wsi już czeka… (być może ucieczka jest zbyteczna, i myślenie o asekuracyjnej działeczce to myślenie „realowe”, bo mając prosty sprzęt z peryferiów realnego świata mogę się wspiąć na wyżyny świata sieci; być może „real” i „niereal” można opisywać jako zbiory o wspólnej części, a my przeskakujemy pomiędzy „realem”, „wirtualem” i częścią wspólną obu).
Koniec nieskładnych refleksji.
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Polska.