
Podczas prezentacji dr. Drzewieckiego pojawiło się kilka propozycji medialnego kształcenia, m.in. wychowanie do mediów w rodzinie (rodzina została wyeksponowana jako podstawowe środowisko wychowawcze, a zatem i pełniące rolę podstawowego edukatora medialnego), postulat by wprowadzić edukację medialną w szkole jako oddzielny przedmiot i sugestia o konieczności powołania społecznego ruchu, w związku z brakiem zaangażowania rodziny i szkoły w kwestii edukacji medialnej. Szkoła miałaby być uzupełnieniem dla rodziny, ze względu na niemożność „ogarnięcia” wszystkiego w rodzinie, a całość wysiłków byłaby wspierana społecznymi działaniami.
Poza odwołaniem do podstawowej roli wychowawczej rodziny, pojawiło się również odwołanie do średniowiecznych i starożytnych wzorców edukacji nastawionej na wszechstronny acz zdyscyplinowany rozwój, edukacji, jakiej według dr. Drzewieckiego obecnie nie ma, a która w świecie medialnych zagrożeń mogłaby być lekiem na wychowawczo-medialne problemy współczesności.
Według dr. Drzewieckiego edukacji medialnej powinno się uczyć jak historii, prezentując treści kolejno, pokazując jak powstawały media i wyjaśniając że np. zamiast „aparatu słuchowego dla cioci” powstał telefon. Prezentujący zauważył również, że jeśli treści edukacji medialnej rozpraszają się po różnych przedmiotach, to równie dobrze wszyscy mogliby uczyć wf-u podczas swoich zajęć.
Prof. Furmanek, odpowiadając Drzewieckiemu, nie zgodził się, że edukacja medialna to tylko wychowanie. Uproszczoną, odmienną definicję sformułował prosto: „edukacja medialna to odbieranie komunikatów i formułowanie komunikatów”.
W dyskusji wzięła udział również przedstawicielka Ministerstwa Edukacji Narodowej, wyjaśniając, że edukacja medialna może być prowadzona podczas wszystkich zajęć i wymieniała kolejno na jakich lekcjach można korzystać z dorobku edukacji medialnej, wskazując poza innymi również muzykę i plastykę. Poinformowała także, że dyrektorowie mogą samodzielnie zdecydować o przeniesieniu kilku godzin z puli lekcyjnej na zajęcia edukacji medialnej. Spotkało się to z odpowiedzią dr. Drzewieckiego, że skoro decyzje zależą od dyrekcji, nie potrzeba MENu do wprowadzania edukacji medialnej w szkołach. Prof. Furmanek powiedział, że opis MENu na temat edukacji medialnej w szkole, prowadzonej na każdej lekcji, to nie opis edukacji medialnej, „to nie jest edukacja medialna, bo równie dobrze można mówić, że korzystanie z długopisu to już wprowadzanie elementów edukacji medialnej”.
Swoje wątpliwości wyraził minister Boroń: skoro treści edukacji medialnej są rozproszone po wszystkich lekcjach, do kogo kierować treści zawarte w proponowanym przez dr. Drzewieckiego podręczniku?
Jednym z ostatnich głosów przed ostrym, ale jałowym sporem pomiędzy zwolennikami przedmiotu edukacja medialna a przedstawicielką MENu, był głos Jarosława Lipszyca. Lipszyc zaproponował stworzenie podstawy programowej, wszystko jedno jakiego przedmiotu czy też jego części, która pozwoliłaby usystematyzować program. Byłby to zdaniem Lipszyca punkt wyjścia do dalszych działań.
Przerwą w kłótni, o czym pisałem w pierwszej części, było wystąpienie dr. Łęcickiego, który przedstawił przykłady realizacji edukacji medialnej w szkole.
Ten utwór jest dostępny na
licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska.