W ciągu ostatnich kilku lat można było zauważyć wysyp różnych nowych lub określanych jako takie, form produkcji wiedzy. Barkampy, hakerspejsy, medialaby, buksprinty i wiele innych. Ostatni z wymienionych przykładów jest na tyle prosty i szybki w przygotowaniu, że pomyślałem o przygotowaniu wskazówek dla chcących zorganizować takie „książkowe sprinty”. Zwłaszcza, że już kiedyś pokusiłem się o garść porad na temat ich organizacji.
Jako nieco bardziej doświadczony uczestnik booksprintów – podlinkowanego wcześniej i ostatniego, który odbył się pod koniec ubiegłego roku w Narodowym Instytucie Audiowizualnym (wspominałem o nim w EM – „Podziel się spadkiem. Nowe technologie a sektor GLAM”) – zaproponuję Wam zatem kilka kroków do sprawnego przeprowadzenia booksprintu.
Czym jest booksprint?
Zanim zacznę prezentować wskazówki, powinniśmy wyjść od samego pojęcia. W niektórych źródłach (booksprint.net) można dowiedzieć się, że booksprint to wspólne przygotowywanie książki w trzy do pięciu dni, bez wcześniejszych przygotowań. To wyjaśnienie jest mocno ograniczające. Booksprint może trwać kilka dni, może być też jednodniowym, kilkugodzinnym spotkaniem. Możemy dopiero w trakcie spotkania zdecydować, o czym dokładnie piszemy, jak chcemy to zrobić – i to sprawdzi się, jeśli mamy więcej czasu, np. kilka dni wspólnej pracy. Możemy także śmiało rozpocząć przygotowania do booksprintu wcześniej. Np. dzięki sieciowym kanałom komunikowania, ustalając temat, zakres tekstów składowych, ich formę, podział na role – np. czy każdy przygotowuje oddzielny tekst, czy może zgadzamy się na przekształcanie szkiców (każdy ma dostęp do wszystkiego) aż do osiągnięcia zamierzonego efektu? Warto podejść do wspólnego pisania elastycznie i dopasować sposób pracy do celu przygotowywania publikacji, możliwości czasowych uczestników i organizatorów, budżetu (jeśli istnieje, np. na złożenie publikacji) i efektu, jaki zamierzamu osiągnąć.
Od czego zacząć?
Punktem wyjścia jest temat. Czy wypracujemy go podczas spotkania, czy wcześniej, wszystko zależy od uczestników i organizatorów. Można przy starcie wpaść w pułapki, z których trudno się uwolnić, pisałem o tym wcześniej, dlatego jasne zdefiniowanie celu publikacji, dobór osób (nie zawsze można sobie pozwolić na udział wszystkich zainteresowanych, to może skutkować końcem booksprintu, zanim jeszcze się zaczął) i podział pracy to kwestie niezwykle istotne. Wartościowa może być burza mózgów – np. po ustaleniu tematu publikacji rzucamy hasła, które powinny się w niej znaleźć, następnie dzielimy się zadaniami. Decydujemy, kto przygotuje tekst na określony temat oraz kto odpowiada za hasła do słowniczka (jeśli decydujemy się na jego stworzenie).
Komunikacja – podstawowa sprawa
Z założenia booksprint opiera się na fizycznym spotkaniu. Gromadzimy się w jednym miejscu ze swoimi netbukami, laptopami, tabletami itp. itd., na czym tylko da się pisać i piszemy do upadłego. W praktyce może to być jednak bardzo trudne. W „Podziel się spadkiem” na spotkaniu pojawiło się zaledwie kilka osób, z czego cztery musiały po kilku godzinach wyjechać. Udało nam się zatem ustalić ramy publikacji, zdefiniować tematy poszczególnych tekstów i zbudować słownik, dzieląc się zadaniami co do jego wypełnienia. Osoby, które nie przybyły na spotkanie, pracowały zdalnie, zobowiązując się do przygotowania tekstów w określonym terminie.
Dlaczego potrzebna jest koordynacja?
Wyobrażam sobie booksprint, który nie potrzebuje koordynatorów. Praktyka jednak przeczy nieco mojemu wyobrażeniu. Kiedy liczy się czas, a publikacja ma być jak najbardziej wartościowa i przystępna dla określonej grupy czytelników, nie można sobie pozwolić na budowanie miesiącami, jak np. w przypadku „Wikipedii”, gdzie czas nie gra specjalnej roli. Do zadań koordynatorów należy zaproponowanie tematu lub zebranie propozycji potencjalnych uczestników, decyzja co do tematu lub wybór sposobu jej podjęcia np. przez cały zespół. Koordynatorzy powinni również na bieżąco zbierać ustalenia, podsyłać je uczestnikom, zwłaszcza jeśli niektóre osoby uczestniczą zdalnie w projekcie i dbać o dotrzymywanie terminów. Z doświadczenia wiem, że temat wybrany wcześniej, przed spotkaniem i choćby częściowo narzucony uczestnikom, bez możliwości podejmowania wielogodzinnej dyskusji na jego temat, dobrze się sprawdza. Niezłym pomysłem jest też zaproszenie do współpracy osób, które interesują się tematem, ewentualne zapytanie ich o polecenie kogoś jeszcze. Zupełnie otwarty booksprint może się oczywiście sprawdzić, ale pod warunkiem, że mamy dużo czasu i cierpliwości (kolejny raz odsyłam do wcześniejszego tekstu).
Technikalia – jakich narzędzi używać?
W ostatnim booksprincie dobrze sprawdziła się lista dyskusyjna jako kanał informacyjny dla uczestników, gdzie koordynatorki publikowały ważne informacje, ustalenia zespołu itp. Było to również dobre miejsce do proponowania tematów na teksty. Jeśli chodzi o samo pisanie, które chociaż miało się odbywać przez dwa dni, faktycznie trwało kilka godzin i pracowaliśmy później w sieci, użyliśmy wiki. Okazało się, że to dobre narzędzie, które dość łatwo pozwala na zebranie tekstów, skategoryzowanie ich i edytowanie. Wymagało jednak instalacji na serwerze.
W pierwszym booksprincie, w jakim wziąłem udział w Centrum Cyfrowym, jeszcze przed spotkaniem skorzystaliśmy z pada. Narzędzie proste, łatwo edytuje się teksty i wspólnie pracuje. Niestety, na skutek awarii zniknęły wszystkie nasze wstępne dyskusje, co mogło być przyczyną późniejszych trudności. Dlatego koniecznie myślcie o kopiach, archiwizujcie ustalenia, dyskusje, ułatwi to szybkie osiągnięcie celu. W Fundacji Nowoczesna Polska, w trakcie pracy nad zbiorem „Edukacja medialna i informacyjna w Polsce. Raport otwarcia”, część tekstów przygotowaliśmy w booksprintowej formie, pracując wspólnie przez kilka godzin na bazie wcześniej przygotowanych materiałów. Wówczas użyliśmy Google Dokumenty, do tego przydał się rzutnik, dzięki czemu niektóre części dokumentu mogliśmy wyświetlać i wspólnie omawiać. Łączyliśmy zatem synchroniczną pracę w sieci z różnych komputerów ze wspólną pracą i dyskusją w jednym, fizycznym miejscu.
Podczas warsztatu poświęconego wypracowaniu warunków brzegowych podmiotowości w dobie cyfrowej w trakcie ubiegłorocznego „Kongresu obywatelskiego” w pewnym sensie również działaliśmy booksprintowo. Pracowaliśmy, przygotowując hasła, istotne zdaniem uczestników w określonym temacie, wypisywane na karteczkach, przyklejane do tablicy. Na tej podstawie koordynatorzy, konsultując z uczestnikami, tworzyli listę najważniejszych zagadnień. O ile w trakcie booksprintu w CC również użyliśmy tej metody, to nie zdaje ona egzaminu w trakcie kilkugodzinego spotkania. Jeśli można skorzystać z pada, google docs czy innego narzędzia, gdzie wszyscy mogliby współuczestniczyć w tworzeniu listy, do tego byłaby wyświetlana na dodatkowym ekranie, praca mogłaby być zdecydowanie bardziej efektywna. I bardziej demokratyczna.
Czego się wystrzegać?
Trzeba wiedzieć, po co organizujemy booksprint. Jeśli nie mamy pomysłu, chcemy go dopiero wypracować, lepiej odpuścić. Booksprint nadaje się do zebrania wiedzy, doświadczeń z określonego obszaru, zaprezentowania ich wspólnie przez grupę zapaleńców, znawców tematu, osoby interesujące się danym obszarem, nawet, jeśli wciąż się uczą.
Nie decydujcie się na przypadkowe spotkanie osób, które mogą mieć znacząco różne poglądy. Zwłaszcza, jeśli temat nie jest wybrany i uczestnicy nie zdeklarowali się wstępnie co do tematów tekstów, jakie zamierzają przygotować. Unikniecie w ten sposób rozsypania się booksprintowej pracy i dojedziecie prawdopodobnie bezpiecznie do książkowej mety.
Jeśli możecie skorzystać z nowych technologii, darujcie sobie karteczki, plansze itp. Oczywiście, wszystko zależy od sytuacji. Jeśli jednak czas jest istotny, „zabawy” z długopisem, późniejsze przepisywanie itp. wydłuży Waszą pracę. Może być też frustrujące dla uczestników, którzy będą znudzeni czekać, aż koordynatorzy przepiszą z kartek na tablicę, potem ktoś przepisze do dokumentu tekstowego itd.
Bez chęci, zapału i grupy zainteresowanych osób skazani jesteście na przegraną. Rozpoczynanie pracy tylko dlatego, żeby coś powstało, nie ma sensu. Celem booksprintu jest zebranie ciekawych, interesujących i użytecznych materiałów, które przydadzą się określonej, nawet jeśli szerokiej, grupie ludzi (i nawet, jeśli niektóre teksty przydadzą się jednym, inne drugim).
Nie planujcie zarabiania na książkowych sprintach. Bądźcie ludźmi, wypuśćcie materiały na wolnej licencji i dajcie innym wzorować się na Waszej pracy 🙂
Dlaczego warto organizować booksprinty?
Warto dzielić się wiedzą. W zabieganym świecie trudno się spotkać w gronie pasjonatów, jeśli zatem jest okazja, udało Wam się zdobyć parę groszy na dojazd uczestników, coś do przegryzienia w przerwie i niemało litrów kawy lub zielonej herbaty, działajcie. Oczywiście, o ile znajdą się ludzie, którzy zechcą później przeczytać efekty Waszej roboty. Chociaż nawet pisanie przez awangardę dla awangardy lub zainteresowanych niszowymi dziedzinami dla nich samych, ma walory edukacyjne i kto wie, może komuś kiedyś się przyda, albo zachęci do zajęcia się konkretną tematyką?
Miłego biegania po klawiaturach. Jak tylko gardło wróci do zdrowia, przewidziany jest podcast na ten temat.
Foto:
- License
Some rights reserved by adactio