Pytanie zawarte w tytule jest jednym z podstawowych, powtarzanych przez wiele osób zajmujących się współczesną edukacją. Pojawia się wiele odpowiedzi, które różnią się pod względem szczegółowych rozwiązań, ale wiele z nich zasadza się na wspólnych podstawach.
Mitchel Resnick, pracujący m.in. jako dyrektor Lifelong Kindergarten group w MIT Medialab, twórca języka programowania Scratch, wypowiedział się na temat uczenia się opartego o najnowsze technologie. Jego pomysły nie są rewolucyjne (dla osób zainteresowanych wykorzystaniem narzędzi cyfrowych w edukacji), warto jednak zwrócić uwagę, jak osoba, która aktywnie przyczynia się do zmiany edukacji w pewnym obszarze przez tworzenie nowych narzędzi, postrzega możliwości i szanse wykorzystania nowych mediów i technologii w procesie uczenia się.
Dla Resnicka technologia jest nie tylko narzędziem pozwalającym na dostęp do informacji osobom uczącym się, ale również narzędziem do budowania nowych, fizycznie istniejących rzeczy. Naukowiec zwraca również uwagę na możliwości symulacyjne, mówiąc, że ludzie bez szerokich zdolności lub umiejętności matematycznych mogą skorzystać z wizualnych języków programowania do tworzenia symulacji i lepszego rozumienia zjawisk. Jest to możliwe nawet w pracy z najmłodszymi. Sam robi to korzystając z Lego Mindstorms, ucząc dzieci budowania i programowania robotów (w tym miejscu warto wspomnieć wspomnieć o alternatywie dla Lego choćby w postaci realizowanego w Trójmieście projektu Lo Fi Robot, o czym jakiś czas temu pisałem), przez co – jego zdaniem – lepiej rozumieją inżynierię oraz dzięki symulacjom i robotom mogą się uczyć wyższej matematyki.
Technologie będą ewoluować. Technologie sprzed dwudziestu lat są znacząco różne od wykorzystywanych obecnie, ale sądzę, że ogólna zasada jest taka sama: powinniśmy zwracać uwagę, by technologie mogły być wykorzystywane do eksperymentowania, odkrywania, wyrażania siebie. Bez względu na to, czy tworzymy symulację na ekranie, czy używamy drukarki 3D do stworzenia nowego, fizycznego obiektu.
Inżynier zwraca uwagę, że ludzie świetnie uczą się przez eksperymentowanie, a dzięki nowym technologiom mogą stworzyć coś i od razu zobaczyć, czy działa. Resnick uważa, że nie potrzebujemy skomplikowanego projektowego planu, który trzeba wykonać, żeby nauczyć się czegoś nowego, ale mamy możliwość eksperymentowania, szybkiego budowania prototypów i testowania ich. Prototypy – charakterystyczne dla świata inżynierii – mogą być wykorzystywane podczas uczenia się. Możemy dzięki nim testować nowe idee, sprawdzać ich działanie, budować kolejne idee po sprawdzeniu próbnych pomysłów. To nic nowego, zwłaszcza dla pedagogów, którzy sprawdzają pomysły w działaniu, by potem poddać je ocenie, modyfikacji i kolejnym testom i tak w nieskończoność (to oczywiście sytuacja idealna, bo zarówno pedagodzy jak i nauczyciele działają często schematycznie, w oparciu o stare, nieprzystosowywane do zmieniającej się rzeczywistości wzorce).
Zastanawiając się nad tym, jak się uczymy i czego się uczymy, powinniśmy, zdaniem Resnicka, zastanawiać się jednocześnie nad tym kiedy i gdzie to robimy. Nie musi to być już szkoła w określonych godzinach, ponieważ dzięki technologii możemy w każdej chwili tworzyć i uczyć się poza nią. Istotne jest również pytanie – z kim się uczymy? Czy muszą to być tylko rówieśnicy w klasie, kiedy mamy możliwość kontaktu z osobami w różnym wieku o różnych doświadczeniach, uczących się od siebie w tworzonych oddolnie, ale nie tylko, edukacyjnych sieciach? Przykładem może być uczenie się programowania w Scratch – języku współtworzonym przez Resnicka – i wymiana, jaka zachodzi pomiędzy jego użytkownikami.
Resnick podsumowuje swoje pomysły, mówiąc, że potrzebujemy nowego edukacyjnego podejścia. Trzeba porzucić schemat transmisji na rzecz symulacji i budowania modeli oraz tworzenia i odkrywania nowych pomysłów we współpracy innymi. Nowe technologie pozwalają nam na przemyślenie szkolnego modelu, m.in. podziału na lekcje, mini-dyscypliny i dają możliwość przekraczania często sztucznie wyznaczonych granic między dziedzinami wiedzy. Możemy uczyć się nie tylko od nauczycieli, ale korzystać z porad ekspertów ze społeczności. Klasy nie muszą być już przestrzeniami oddzielonymi od rzeczywistości, podobnie cała szkoła nie musi zamykać się na otaczający ją świat.
Jeśli dziecko korzysta z technologii do projektowania, tworzenia, eksperymentowania, odkrywania – robi z niej właściwy użytek. Jeśli technologia jest wykorzystywana jedynie do dostarczania informacji lub jeśli dziecko podejmuje tylko interakcje przez wskazywanie, klikanie, przeglądanie, to nie jest zbyt dobre wykorzystywanie technologicznych możliwości.
Dla Resnicka nie jest istotne, z jakich narzędzi korzystamy, ucząc się, ale jak je wykorzystujemy. Jeśli technologie służą tylko do dostarczania informacji – to za mało. Ważne jest, by rozpoznawać, jak wykorzystać technologie do eksperymentowania, odkrywania i wyrażania siebie.
Początkowo myślałem o dłuższym komentarzu, ale generalnie zgadzam się z Mitchelem Resnickiem. Oczywiście, istotne jest dla mnie pytanie, jak eksperymentowanie i symulowanie przenieść ze świata inżynierii, gdzie idee przekształcamy często w fizyczne obiekty lub konkretne działania. W humanistyce i naukach społecznych może być to trudniejsze, a czasami zupełnie niepotrzebne. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby wykorzystać samo podejście i eksperymentując z ideami, budować nowe, prowadząc nieustanną dyskusję, wychodzącą poza sztywne ramy skostniałych instytucji, poszukując nowości, świeżości i możliwości wykorzystania nowych technologii (jednocześnie wykorzystując je w tym procesie). W ten sposób staramy się działać w Medialabie Gdańsk, tworząc materiały i organizując dyskusje, otwierając się na przyszłość, generując i poszukując zastosowania dla innowacyjnych pomysłów.
Fot. – zrzut ekranu z wypowiedzi Resnicka.
Redakcja i korekta językowa – Justyna Zborowska-Stunża.