Angielski urząd Rzecznika Praw Dzieci opublikował kilka dni temu raport „Growing Up Digital. A report of the Growing Up Digital Taskforce”. Reklamuje się go hasłem „Już czas, by dzieci mogły przejąć kontrolę nad swoim sieciowym życiem”.
Autorzy raportu zwracają uwagę, że internet nie został zaprojektowany z myślą o dzieciach:
Jedna trzecia użytkowników internetu ma mniej niż osiemnaście lat, a rola, jaką odgrywa w ich życiu nieustannie rośnie: wśród 3-4 latków, w ostatnim roku, czas spędzony w sieci wzrósł od sześciu godzin czterdziestu ośmiu minut do ośmiu godzin osiemnastu minut tygodniowo, a 12-15 latki spędzają w sieci ponad dwadzieścia godzin w tygodniu (s.3).
Dotychczasowe działania ułatwiające młodym ludziom korzystanie z internetu, m.in. związane z bezpieczeństwem jak kontrola rodzicielska czy weryfikacja wieku użytkowników serwisów, nie są według autorów wystarczające. Ich zdaniem dzieci nie posiadają wystarczających kompetencji, by móc racjonalnie i świadomie zarządzać aktywnością w sieci. Zwracają uwagę, jak istotna jest rola rodziców – mogą pomóc m.in. w rozwijaniu umiejętności krytycznej interakcji. To moim zdaniem świetny termin na opisanie współistnienia w świecie cyfrowych interfejsów i komunikacji zapośredniczonej przez media, kierujący uwagę m.in. w stronę cyfrowej edukacji obywatelskiej. Według autorów bez rozwinięcia miękkich zdolności związanych z nawiązywaniem relacji, dzieci nie będą w stanie wyrastać na osoby zarządzające swoim, w dużej mierze cyfrowym, życiem.
Aby zmiana w tym zakresie mogła nastąpić, rzecznik apeluje do rządu o podjęcie działań w trzech obszarach:
– stworzenia edukacyjnego programu cyfrowego obywatelstwa w każdej szkole dla dzieci od 4. do 14. roku życia,
– wdrożenia regulacji uproszczających warunki korzystania z cyfrowych serwisów oferowanych dzieciom,
– powołania nowego Cyfrowego Rzecznika Praw Dzieci (ang. Children’s Digital Ombudsman) do mediacji pomiędzy osobami niepełnoletnimi (poniżej 18. roku życia) a firmami z obszaru serwisów społecznościowych.
Jak wspomniałem wyżej, wszystko odbywa się w odwołaniu do obywatelskiego kontekstu korzystania z internetu. Proponowane działania mają na celu stworzenie warunków dzieciom i młodym dorosłym do bezpieczniejszego i uwzględniającego potrzeby oraz ograniczenia młodych osób internetu, są szansą na budowanie
miejsca, gdzie będą mogli być obywatelami, nie tylko użytkownikami, osobami twórczymi, ale nie uzależnionymi, otwartymi, ale nie poddającymi się przechwytywaniu osobistych informacji i zarabianiu na nich przez firmy. Prawa, którymi cieszą się dzieci muszą zostać rozszerzone na przestrzeń sieciową.
Jednym z argumentów dla budowania bardziej przyjaznej dzieciom przestrzeni medialnej oraz udzielaniu im aktywnej ochrony przez powołanie ich reprezentanta/mediatora rozmawiającego z dużymi medialnymi podmiotami, jest inne postrzeganie bezpieczeństwa przez dzieci i dorosłych. Dorośli często przywołują zasłyszane opowieści, mówiąc o potencjalnych niebezpieczeństwach sieci, dla dzieci jest to codzienne doświadczenie i to one są w centrum wydarzeń, które związane są z dziećmi i często nie są dostępne dorosłym. Potwierdzają to wnioski z badań, do których sięgałem wcześniej. Według raportu „Nastolatki 3.0” 19,4% badanych nastolatków przyznaje, że poniżano ich w internecie, 32,2 % uważa, że byli ośmieszani. Mniej więcej co szósty doświadczył straszenia, szantażu, podszywania się lub miał do czynienia z rozpowszechnianiem kompromitujących materiałów na jego temat. W Stanach Zjednoczonych, według raportu „Keeping UP with Generation APP: NCSA Parent/Teen Online Safety Survey” w ostatnim roku 39% nastolatków w wieku 13-17 lat doświadczyło nieprzyjemnego zachowania lub ataków agresji poprzez aplikacje lub w trakcie korzystania z sieci.
Autorzy raportu angielskiego rzecznika podają, że dzieci nie ufają nauczycielom. Nie ufają także rodzicom, jeśli chodzi o zwierzanie się z nieprzyjemnych, sieciowych doświadczeń – według raportu „Nastolatki 3.0” 19,4% młodych zwraca się po wsparcie do rodziców, a do nauczycieli tylko 2,9%. W Stanach Zjednoczonych 40% nastolatków wolałoby się zwierzyć swoim znajomym niż rodzicom (wspomniany raport „Keeping Up…”). Zdaniem angielskich autorów nieufność do nauczycieli idzie w parze z pojawianiem się niektórych wątków w programach szkolnych dopiero od pewnego poziomu wiekowego:
programy dla młodszych dzieci zawierają elementy kodowania (co zgodnie z propozycją reformy podstawy programowej pojawi się i u nas – gds), algorytmy i procesy oraz lekcje od młodego wieku o cyfrowym bezpieczeństwie, nie uczą społecznych elementów życia online.
Zdaniem angielskiego Rzecznika Praw Dziecka brakuje edukacji w zakresie krytyki treści, uczenia się, jak postrzegają nasze działania w sieci inne osoby, rozpoznawania fałszywych wiadomości i umiejętności odłączania się oraz kontrolowania własnego korzystania z sieci. Żeby budować bardziej adekwatne programy edukacyjne, uwzględniające przygotowanie do życia w sieci, proponuje się skorzystanie z tzw. 5Rights – zaproponowanych w „iRights. Enabling children and young people to access the digital world creatively, knowledgeably and fearlessly”. Pięć praw obejmuje (cytuję za iRights):
– prawo do usuwania
Każde dziecko i młoda osoba powinna mieć prawo łatwego zmieniania lub usuwania wszystkich stworzonych przez siebie treści.
– prawo, by wiedzieć
Dzieci i młodzi ludzie mają prawo wiedzieć, kto przechowuje lub zarabia na ich danych, do czego są wykorzystywane ich dane oraz czy są kopiowane, sprzedawane lub są przedmiotem handlu.
– prawo do bezpieczeństwa i wsparcia
Dzieci i młodzi ludzie powinni być pewni, że będą chronieni przed nielegalnymi praktykami i wspierani w razie doświadczania problemowych lub niepokojących sytuacji.
– prawo do podejmowania świadomych decyzji i wyborów
Dzieci i młodzi ludzie powinni mieć prawo dostępu do twórczych miejsc w sieci, ale jednocześnie móc je opuszczać i otrzymywać wsparcie w tym zakresie.
– prawo do rozwijania kompetencji cyfrowych
Żeby mieć dostęp do wiedzy zgromadzonej w internecie, dzieci i młodzi ludzie potrzebują uczenia umiejętności używania, tworzenia i krytykowania cyfrowych technologii oraz powinni mieć dostęp do narzędzi pozwalających negocjować oraz zmieniać normy społeczne.
Autorzy raportu uważają, że do zagwarantowania powyższych praw potrzebna jest aktywna rola rządu, społeczeństwa obywatelskiego i przejrzystość działań dużych podmiotów medialnych. Podają przykład Instagramu, który, jak twierdzą, wykorzystywany jest przez 56% dzieci w wieku 12-15 lat i 43% w wieku 8-11 lat, posiadających konta w serwisach społecznościowych. Angielski Rzecznik Praw Dziecka sprawdził na grupie młodych ludzi, jak rozumieją warunki korzystania z serwisu, opisane na siedemnastu stronach tekstu. Jak można się było spodziewać, dzieci nie tylko nie rozumieją zapisów, ale także nie mają wytrwałości, by doczytać je do końca. By pokazać, że można podawać informacje inaczej, z myślą o dzieciach, we współpracy z firmą prawniczą przekuli zagmatwane zapisy na dwie strony tekstu. To wciąż sporo, ale dzieci zaczęły rozumieć nie tylko, czego nie mogą robić, ale także co dostawca usługi może robić z ich danymi. Bez takiej wiedzy podejmowanie świadomych decyzji nie jest możliwe, a dzieci są faktycznie pozbawione prawa wyboru.
Skrócony zapis regulaminu Instagram, przygotowany wspólnie z prawnikami i czytelny dla dzieci.
Mój komentarz propozycji angielskiego rzecznika będzie krótki. Zbudowanie internetowej piaskownicy, gdzie można by eksperymentować z internetem bez konsekwencji, a także faktyczna możliwość pełnego zarządzania swoimi danymi, m.in. usuwania ich, monitorowanie działań serwisów i pełna, jasna informacja z ich strony, to być może pieśń dalekiej przyszłości. Pomoc dzieciom, reprezentowanie ich i edukacja do aktywnego, kreatywnego korzystania z sieci to działania, które są w zasięgu ręki. I które powinniśmy podjąć, chroniąc dzieci i młodzież nie tylko przed internetową czarną wołgą i otyłym „teżmamdwanaścielat” Krzysiem w średnim wieku, ale również przed komercyjnym wykorzystywaniem otwartości młodych oraz ich skłonności do bycia razem. Zaniechania w tym zakresie nie będą różnić się zbyt wiele od zaniechań np. w zakresie handlu ludźmi.
Wpis zrealizowano w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.