Tomasz Rożek – m.in. prowadzący program Sonda2, ale również autor bloga „Nauka to lubię” opublikował wpis, w którym krytycznie odniósł się do tego, w jaki sposób szkoła traktuje uczniów. Zarówno jeśli chodzi o wymagania związane z organizacją procesu nauczania, jak i same metody kształcenia.
Autor zwraca uwagę, że dzieci zmuszone są do skupienia się właściwie tylko na szkołę. Czas spędzony w instytucji edukacyjnej w tygodniu, to niemal tyle, ile wynosi etatowy czas pracy dorosłego człowieka. Ogranicza to znacząco czas na rozwijanie zainteresowań, a jeśli dodamy do czasu spędzonego w szkole konieczność realizacji zadań domowych – właściwie trudno mówić o rozwijaniu pasji. W tym kontekście Rożek pisze o tym, jak na nowe pomysły wpadali wielcy naukowcy i myśliciele. Niewiele miało to wspólnego ze szkołą, ale wiązało się z czytaniem. Samodzielne skupienie się na treściach, refleksja – to było najistotniejsze.
Głos Rożka bardzo mi się podoba. Grupa dorosłych, świadomych tego, jak funkcjonuje szkoła i nie przechodzących do porządku dziennego, pomimo smutnych szkolnych doświadczeń, jest coraz większa. Opresyjny system, który każe nosić do szkoły za ciężki tornister, siedzieć w ławce i wykonywać polecenia, może przygotowywać do urzędniczej pracy. Nie przygotowuje nawet do roboty w korporacyjnym „ołpenspejsie”, gdzie kreatywność jest często wymagana. Przygotowywanie do realizacji tylko zleconych zadań i to często w sposób pamięciowego przyswajania informacji, podczas gdy mamy do tego nośniki pamięci i wystarczyłoby dobre przygotowanie w zakresie wyszukiwania informacji i ich krytycznej oceny, to przygotowywanie nietwórczych jednostek. Ludzie uczeni w taki sposób nie będą gotowi na współpracę, aktywność związaną z lokalnym otoczeniem i poszukiwanie nowych pomysłów, idei, nowatorskich rozwiązań. Czas na myślenie, zwłaszcza myślenie z innymi lub o tym, co myślą inni, nie jest czasem straconym. Można powiedzieć, że to czysty zysk. Najsmutniejsze jest to, że słowa Rożka to tylko kolejny błysk świadomości związanej z naszym systemem edukacyjnym. I jego głos niewiele zmienia. Na pewno jednak tworzenie sieci myślących osób, które widzą patologie systemu edukacyjnego i ich działania na rzecz rozwoju młodych ludzi pomimo tego systemu, są ważne. Niestety, musimy stawiać na samodzielną edukację naszych dzieci, jeśli chodzi o wartości, innowacyjne myślenie i krytyczne spojrzenie na świat. I tu z pomocą może przyjść wykorzystywanie internetu do edukacji. Potrzebne jest jednak przygotowywanie młodych osób w zakresie korzystania z nowych technologii, edukacji medialnej i cyfrowej.
Na koniec cytat wspomnianego autora, który pokazuje, jak zła jest dzisiejsza szkoła (pomimo starań nawet samych nauczycielek i nauczycieli – Superbelfrów, Eduzmieniaczy i innych samodzielnie lub w grupach działających osób):
Czego oczekujemy od młodego człowieka? Tego, żeby umiał czy tego, żeby rozumiał? Tego, żeby ciekawość dodawała mu skrzydeł, czy tego, żeby plecak pokrzywił mu kręgosłup? Chcemy tworzyć armię zmęczonych robotów czy nowoczesne społeczeństwo ciekawych świata ludzi, którzy z pasją budują rakiety, badają geny, piszą wiersze i odkrywają nowe lądy? Czy ktokolwiek w Ministerstwie Edukacji zadaje sobie takie pytania? Robimy krzywdę naszym dzieciom.
Wpis zrealizowano w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.