Pisałem już, że młodzi to bezkrytyczni poszukiwacze. Nie jest to jednak powodowane jakimiś szczególnymi cechami charakteru współczesnych nastolatków, ani korzystaniem przez nich ze smartfonów.
Oczywiście, są przyzwyczajeni do szybkiego dostępu do informacji, szybkiego znajdowania odpowiedzi i trochę chyba wierzą, że to, co wyskakuje po podaniu hasła w wyszukiwarce, jest prawdziwe. Dla mnie jest to także dowód, że nie uczymy młodych ludzi, jak mają szukać informacji. Nie chodzi mi już nawet o stosowanie cudzysłowu i innych znaków, operatorów, które ułatwiają wyszukiwanie. Nie chodzi mi o to, że czasami zadają pytania, jakby pytali kolegę czy koleżankę. Bardziej o to, że nie zwracają uwagi, gdzie opublikowana jest informacja. Że prezentacja Iksińskiego ze szkoły Gdzieśtam, bez daty, bez wyraźnego oznaczenia źródeł, nie jest najlepszą publikacją na określony temat. Że Wikipedia nie zawiera wszystkich informacji i jest świetna jako punkt startu (co ciekawe, mówienie o Wikipedii jako encyklopedii, którą może edytować każdy i przez to jest niewiarygodna – nauczyliśmy ich tego, dobrze powtarzają – funkcjonuje równolegle do traktowania Wikipedii jako najważniejszego źródła informacji).
Czasami wydaje mi się, że funkcjonuje jakiś ukryty cel związany z tym, by nastolatki nie potrafiły dobrze oceniać źródeł i samych komunikatów. Staram się nie dać ponieść spiskowym teoriom, wątpliwości jednak pozostają. Skoro nie uczymy, jak odróżniać informacje z podejrzanych serwisów, blogów-zombie, gdzie znajduje się kilka wpisów, pojedynczych artykułów lub prezentacji bez informacji o autorze, skoro nie uczymy porównywania ze sobą kilku źródeł informacji, to czy rzeczywiście zależy nam na wykształceniu ludzi, którzy mają sprawnie poruszać się w świecie, którego komunikacja opiera się na cyfrowych mediach? Daje to pole do działań dla organizacji pozarządowych, projektów edukacyjnych finansowanych z programów grantowych, sam prowadziłem zajęcia z zakresu edukacji informacyjnej dla uczniów, ale czy tego rodzaju podstawy nie powinny być realizowane przez szkołę? Kto uczy nasze dzieci, jeśli większość nauczycielek i nauczycieli, nieważne, informatyki, języka polskiego czy wiedzy o społeczeństwie, nie potrafi skutecznie rozwinąć umiejętności wyszukiwania informacji i ich oceny? Jak uczymy przyszłe nauczycielki i nauczycieli, jeśli same i sami nie potrafią szukać i rozwinąć tej umiejętności wśród swoich uczniów?
Wpis zrealizowano w ramach stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.