Już po raz czwarty odbyło się Forum Aplikacji i Gier Mobilnych (FAM). Tym razem poświęcone kulturze i edukacji w wydaniu mobilnym. Dzięki zaproszeniu organizatorek Pauliny Jędrzejewskiej i Sylwii Żółkiewskiej wziąłem udział w panelu dyskusyjnym oraz poprowadziłem jeden z warsztatów.
Kompetencje przyszłości i trendy edukacyjne
Miałem opowiedzieć o kompetencjach przyszłości i postawić pytanie, dlaczego właśnie urządzenia mobilne będą kluczowe w stojących przed nami wyzwaniach edukacji przyszłości. Żeby to zrobić, postanowiłem uciec nieco od technologii. Wystąpiłem bez prezentacji, ale żeby rola mobilnych mediów była zaakcentowana, posiłkowałem się notatką ze smartfonu. Zwróciłem uwagę, że chociaż mógłbym mówić o trendach, a moim (i nie tylko) zdaniem będziemy świadkami rozwoju sztucznej inteligencji, rozszerzonej i wirtualnej rzeczywistości, internetu rzeczy czy też internetu wszystkiego przy jednoczesnym rozwoju analityki edukacyjnej, aktualizowaniu metod edukacyjnych i wprowadzaniu rozumienia technologii na nowy poziom dzięki np. przygotowaniu do programowania, to już rok temu Krzysztof Wojewodzic poruszył te kwestie właśnie podczas FAM (zerknijcie na nagranie), a i napisał o tym w tekście o edu-tech-trendach (zajrzyjcie koniecznie).
To, co moim zdaniem ogromnie istotne, to nieustanna zmienność technologiczna, do której musimy być przyzwyczajeni, ale i na nią gotowi. I to w sytuacji, kiedy szkoła nie zmienia się zbyt szybko, a czasami robi to zbyt szybko, co należy czytać – bezrefleksyjnie. A to z kolei może rodzić szereg problemów utrudniających rozwijanie kompetencji (do) przyszłości.
Technologie człowieczeństwa?
Myśląc o używaniu mobilnych narzędzi w edukacji, trzeba najpierw skupić się na rozwoju “technologii człowieczeństwa”, a może po prostu kompetencji potrzebnych nam jako ludziom, właściwie bez względu na postęp technologiczny (ale pamiętając o nim). Żyjemy w nieustannym kryzysie – już od niemal trzydziestu lat refleksja i dyskusja nad korzystaniem z sieci jest zdominowana przez dyskurs nieustannego wahania, który określić można hasłem “szansa czy zagrożenie?”. Oczywiście, jak zwróciła uwagę Iwona Brzózka-Złotnicka z Samsunga – zagrożenia istnieją i istotny byłby cyfrowy balans, czyli dążenie do dobrostanu cyfrowego. Jednak dążenie np. rodziców, o czym wspominała, do zdobycia algorytmu, sztywnej zasady określającej np. co i ile czasu mogą dzieci oglądać, z czego korzystać, wpisuje się w ten nerwowy, a sam określiłbym go mianem histerycznego, sposób myślenia, mówienia i medialnego działania edukacyjnego, a zwłaszcza wychowawczego
Odwołałem się do swoich doświadczeń w lokalnym, roboczym diagnozowaniu młodych. Wydaje mi się, a mówię to na podstawie rozmów ze studentkami, że mamy do czynienia z ogromną luką twórczości. Internet to dla młodych kilka aplikacji. Z okazji rozpoczęcia roku akademickiego pytałem studentki różnych roczników, czy przynoszą na zajęcia komputery. Potwierdziło zaledwie kilka osób. A kiedy pokazałem, że noszę zawsze ze sobą smartfon i nie wierzę, że oni nie, usłyszałem, że to przecież telefon. Nie chodzi mi o nazwy, chodzi o praktyki korzystania. Na pytanie, co robią w smartfonie, usłyszałem, że korzystają np. z Instagramu. Znają usługę tłumaczenia, ale nie aplikację. Słyszeli o niektórych rozwiązaniach AR, ale ich nie wykorzystywali. Piszą smsy, korzystają z Messengera, przeglądają zdjęcia i oglądają filmy. Jeszcze dziś rano usłyszałem, że „w smartfonie robią wszystko”. Ale owo wszystko zawierało tylko wymienione wyżej działania Aplikacje twórcze? Nie potrafią na szybko odpowiedzieć.
Żeby zmienić sytuację, nie wystarczy zapoznanie z aplikacjami do tworzenia. Potrzeba rozbudzenia ochoty na twórczość, wykraczającej poza kontekst rówieśniczej komunikacji za pomocą aplikacji jak np. Instagram. Wnioski z badania EU Kids są mocne – 10% młodych ludzi w wieku 9-17 lat stworzyło własne wideo lub muzykę i opublikowało w sieci.
Potrzebujemy odkrywców, nie uczestników wykopków
Jak rozwijać kompetencje przyszłości? Musimy przywrócić uczniom i studentkom status odkrywców. Wspominaliśmy o tym niedawno podczas EduMoc Online wspólnie z Justyną (stunza.media). Jako nauczyciele i wykładowcy skupiliśmy się, co pokazuje np. raport DELab UW na temat kompetencji przyszłości i uniwersytetów, na odtwarzaniu zamiast tworzenia, na odwoływaniu do znanego, zamiast odkrywania nieznanego. Zgasiliśmy ciekawość i zabiliśmy ducha dziecięcej eksploracji, a dzisiaj nawet przedszkola, do niedawna ostatnia ostoja swobody edukacyjnej, zamieniają się w klasy szkolne, w których uczymy kolorowania określoną kredką i pisania równiutkich szlaczków. Na pewno działa w ten sposób sporo przedszkoli publicznych.
Podstawowy, dominujący obecnie trend edukacyjny to nie innowacje technologiczne i sposoby ich wykorzystywania, ale niemal powszechna zgoda na odhumanizowaną edukację w połączeniu z wiarą w magiczną moc techno-fetyszyzmu. Zakupy sprzętowe są nieprzemyślane. Szkoły w większości nie pozwalają na korzystanie z urządzeń mobilnych uczniów, podczas gdy BYOD (Bring Your Own Device – przynieś swój własny sprzęt) jest używany przez wielu innowatorów i posiada sporo przykładów działań. Zgodziliśmy się, żeby szkoła była od odkopywania nieistotnych informacji, zamiast tworzenia wiedzy. Szkoła w dzisiejszej formule będzie działać na niekorzyść rozwoju kompetencji potrzebnych w przyszłości. Przyszli nauczyciele nie uczą się współpracy, a mają jej uczyć (zajrzyjcie do programów studiów przyszłych nauczycieli czegokolwiek, może wyłączając wczesną edukacją; być może nowe standardy kształcenia nauczycieli coś w tej materii zmienią). Nie korzystają z nowych narzędzi, a mają rozwijać kreatywność i umiejętność poradzenia sobie w szybko zmieniającym się świecie, nie uczymy podejmowania decyzji, dyskutowania i asertywności.
“Święta trójca” a kradnące pracę roboty
Co pamiętają uczniowie z lekcji informatyki, a studenci z technologii informacyjnej? ŚWIĘTĄ TRÓJCĘ: WORD, EXCEL I POWER POINT. Słyszę to od… kilkunastu lat, odkąd pracuję na uczelni. Tak jakby coś magicznego wiązało z tymi akurat narzędziami ludzi znających się na technologiach i mających rozwijać kompetencje korzystania z nich (nie tylko obsługi przecież). Jak pokazuje strona willrobotstakemyjob, to, co automatyczne lub co będzie można zautomatyzować (a sztuczna inteligencja sprawi, że będą to również pewne działania twórcze), będzie zautomatyzowane. To, co zostanie dla ludzi, będzie miało ludzki wymiar, oparty na emocjach, współpracy, abstrakcyjnym myśleniu, wymianie poglądów. Co ciekawe, dzisiejsza szkoła korzysta z technologii i znajdą się w niej z czasem rozwiązania w tej chwili uważane za nowe, ale będą prawdopodobnie niepotrzebne lub źle zorganizowane i wykorzystywane – przykładem niech będzie tablica interaktywna, która nie wniosła do szkoły niczego. Może poza frustracją nauczycieli i uczniów.
Wymieniłem kilka kwestii, które są moim zdaniem istotne dla rozwoju kompetencji przyszłości, ale to właściwie krótka lista, niezorganizowana i potrzeba zdecydowanie lepszej:
Otwartość,
eksploracja,
współpraca i dialog,
diagnozowanie/badanie otoczenia,
doskonalenie warsztatu pracy,
rozwiązywanie problemów,
podejmowanie decyzji,
podział obowiązków,
wyszukiwanie i (krytyczna) ocena informacji,
samodoskonalenie,
rozumienie działania technologii i podstawy programowania.
Wyjdź ze szkoły (nawet jeśli wcale nie wyjdziesz)!
Moje wystąpienie dobrze „spinało się” z wystąpieniem wspomnianej Iwony, ale również Noemi Gryczko, która wskazując potencjał internetu w zakresie edukacyjnym i urządzeń mobilnych, nawoływała na koniec do zostania kuratorem samego siebie. To ważne i możliwe, ale należy pamiętać, że zostaniemy swoimi własnymi kuratorami, wiedząc o potencjale sieci, testując pewne rozwiązania i rozwijając kompetencje. Do tego potrzebni są wspierający ludzie, którzy zachęcają do stawiania pytań, a nie dają pewne, twarde odpowiedzi. Tymi ludźmi są nauczycielki, nauczyciele, rodzice, dziadkowie i rówieśnicy.
Potrzebujemy wyjść ze szkoły (nawet w niej pozostając) i rozszerzyć edukację dzięki urządzeniom mobilnym. Wymaga to skupienia się na wartościach, nie samych technologiach, chociaż kompetencje przyszłości należy rozwijać, realizując równocześnie różne cele edukacyjne.