Rozpoczął się miesiąc maj, co oznacza dla naszej społeczności cykl imprez pod nazwą Juwenali. Chciałbym się zagłębić w genezę tego święta studenckiego. Nazwa pochodzi od słowa łacińskiego juwenalis = „młodzieniaszków” pod tą nazwą odbywały się igrzyska w starożytnym Rzymie zapoczątkowane przez cesarza Nerona. Było to święto lubieżności i rozpusty. W momencie powstania pierwszych uniwersytetów w XIII wieku żacy nie mieli takiej dobrej sytuacji jak my obecnie. Średniowieczny student pozostawał bez osłony socjalne i dlatego Ci najbiedniejsi okradali mieszczan. Uczelnie miały wtedy własną jurysdykcję sądową, dlatego żak przyłapany na gorącym uczynku, często nie podlegał karze. Większość uczelni była oparta na systemie rodem z Padwy, gdzie uniwersytety zostawały zakładane przez samych studentów, którzy opłacali i najmowali wykładowców. Mieszczanie wiedzieli dobrze, że ówcześni studenci stanowi dużą siłę finansową szczególnie Ci zamożni, dlatego pilnowali aby żacy w ich miastach jak najlepiej się czuli. Jednym z tematów obrazów Jana Matejki stała się ówczesna demonstracja siły żaków, którzy 1549 roku obrażeni opuścili bramy miasta Krakowa. Mieszczanie szybko kapitulowali, co kończyło się jeszcze większymi i bardziej tryumfalnym wejściem do miasta. W XV wieku największym świętem była depozycja beanów czyli w naszym okresie popularne otrzęsiny. Polegało na upokorzeniu żaków wstępujących po raz pierwszy w życie studenckie za pomocą smoły, dziwnych strojów, oślich uszów, a na samym końcu ofiara miała wyprawić syta ucztę dla swoich oprawców. Obecna nazwa „Juwenalia” pojawiła się w 1954 roku za sprawą profesora Floriana Nieuważnego, a pierwsze święto studenckie pod tą nazwą odbyło się 12 maja 1964 roku w Krakowie z okazji 600-lecia Uniwersytetu Krakowskiego.
W obecnych czasach Juwenalia nabrały innego znaczenia są to imprezy o dużym rozmachu komercyjnym, gdzie aby zadowolić dzisiejszych studentów potrzebna jest duża liczba sponsorów. W pogoni za karierą żacy mają co raz mniejszą inwencję twórczą oraz chęci, aby wspólnie organizować święto studenckie. Przejęcie kluczy do bram miasta to tylko plastikowy symbol, a i wśród studentów co raz mniejsze jest zainteresowanie barwnym przemarszem. Czasami warto spowolnić ten wyścig szczurów, stanąć w miejscu, zaszaleć bo okres studenckiego życia skończy się szybciej niż zdążymy zauważyć.