Gry komputerowe. Przez wiele lat negowane przez pedagogów z uwagi na swój rzekomy demoniczny potencjał. Wskazywano i wskazuje się negatywne skutki grania, zwraca uwagę na zatracenie młodych – i nie tylko – ludzi w sztucznych światach. Czy i czego powinniśmy się obawiać w przypadku łatwo dostępnych gier przeglądarkowych oraz czy i w jaki sposób można je wykorzystać do wartościowych, przynoszących pozytywne skutki działań?
Tematyka gier interesuje mnie od dzieciństwa. Commodore 64, który kupiła rok młodsza siostra za pieniądze z przyjęcia, przez kilka lat skupiał moją uwagę. Dopóki kuzyn nie ściągnął przypadkiem magnetofonu z biurka, co spowodowało upadek maszyny (nie było wówczas złącza MagSafe itp.). Dzisiejsza młodzież (brzmi strasznie, prawda?) nie wie, co to znaczy uważać nawet na własny oddech, żeby gra się poprawnie wgrała do Atari czy C64 z kasety. Mają za to niemal nieograniczone możliwości wyboru gier. Zarówno na urządzenia mobilne, jak i z dowolnego sprzętu przez przeglądarkę. Jeszcze w raporcie „Dzieci sieci – kompetencje komunikacyjne najmłodszych” przyjrzeliśmy się jednemu z serwisów z grami przeglądarkowymi i zwróciliśmy uwagę na niestereotypowe działanie tego typu serwisów, np. przez tworzenie kategorii z grami dla dziewczyn. Młodzi wciąż grają w gry przeglądarkowe i w celu odświeżenia swojej wiedzy na temat growych możliwości dla dzieciaków, zajrzałem do serwisu Poki.pl
Nie trafiłem po raz pierwszy do tego rodzaju miejsca, ale ostatnio przyglądałem się podobnemu dość dawno i przeraziła mnie liczba dostępnych pozycji. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to myśl, że zapewne królują strzelanki i inne gry typu „zabij kosmitę”, „zastrzel kurczaka” itp. Szczerze mówiąc, zapomniałem o własnych wnioskach z przeglądania serwisów z grami, chociaż sam okazyjnie grywałem dawniej w podobne gry. Przyjrzałem się jednak dokładniej tytułom najpopularniejszym w serwisie „dzisiaj” i okazało się, że poza popularnym „Plants vs. Zombies”, któremu sam poświęciłem kiedyś wiele godzin, w zestawie kilkudziesięciu najpopularniejszych pozycji jest tylko kilka, nawiązujących do strzelania, walki itp. Nie inaczej „w tym tygodniu”, „w tym miesiącu” i „przez cały czas”. Co to może oznaczać? Albo, że serwis proponuje ofertę, która nie skupia się na strzelankach i są tylko jej częścią, albo że użytkownicy preferują różne możliwości, nie tylko te, skupione na przemocy (właściwie czemu miałoby tak być? Odwołałem się do stereotypu, który i mnie się udzielił, więc podjąłem wątek).
Znawcy i wytrawni gracze mogliby zapewne powiedzieć, że w lepsze strzelanki itp. gra się poza przeglądarką. I być może mieliby rację, ale gry, w które na szybko da się poklikać na informatyce, nudnym wykładzie lub skorzystać przez smartfon w dowolnym miejscu, są popularne, choćby z uwagi na łatwą dostępność i niskie wymagania sprzętowe (chociaż to już chyba coraz mniej istotne, ponieważ dobre tytuły sprzed kilku lat „pójdą” i na leciwych, z dzisiejszej perspektywy sprzętach a i coraz łatwiej na podręcznych urządzeniach).
Oczywiście gry polegające na pogoni za zombie również istnieją (jako fan wszelkich zombiaków mogę tylko polecić 😉 ).
W związku z tym, że moja żona jest fanką Disneya, a i córka zanurzona jest w świecie różnistych bajek i baśni, przyjrzałem się w serwisie kategorii „Gry filmowe”, gdzie odnalazłem nawiązujące do produkcji Disneya. Losowo wybrałem jedną z podkategorii. Przetestowałem trzy gry nawiązujące do jednej z Disneyowskich produkcji. W pierwszej musiałem unikać groźnych, dzikich zwierząt, w drugiej znaleźć różnice między obrazkami, a w trzeciej przejść przez kilka poziomów platformy, unikając zagrożeń. Przez moment towarzyszyła mi dwuletnia córka, której gry się spodobały (podoba jej się niemal wszystko, co związane z ekranami i była skłonna podsiąść mnie, żeby więcej czasu spędzić z grami, albo dopisać co nieco od siebie w niniejszym tekście, kiedy ruszyłem zaparzyć kawę 😉 ).
Wybór kilku gier z jednej podkategorii nie uprawnia do wyciągania ogólnych wniosków. Jednak rzut okiem na popularne pozycje i przetestowanie kilku gier z jednej podkategorii, pozwalają sądzić, że w grach przeglądarkowych nie ma specjalnych zagrożeń. Przetestowane pozycje mogą być wsparciem dla dzieciaków, jeśli chodzi o logiczne myślenie (wybierz ścieżkę tak, żeby nie pożarł Cię wąż, albo tygrys), wyłapywanie różnic (znajdź jak najszybciej elementy odróżniające obrazki) czy planowania drogi wraz z rozwijaniem zręczności i szybkiego podejmowania decyzji (jeśli przeskoczę przez dół, muszą pamiętać, żeby nie nadepnąć na węża itp.). Ale, ale – sam uprzedzam ewentualne wątpliwości – czy to oznacza, że na gry należy patrzeć tylko z pozytywnym nastawieniem i pomijać jakiekolwiek negatywne aspekty? W żadnym razie, dlatego poniżej dwa, istotne moim zdaniem, zagrożenia:
łatwa dostępność – to, co jest istotne z perspektywy gracza lub graczki, może, niestety, przełożyć się na zbyt częste i zbyt długie korzystanie z gier. Jeśli dzieci, uczniowie spędzają godziny na tego rodzaju aktywnościach – warto odciągnąć młodych od komputera lub innego sprzętu i zainteresować czymś innym. Gry dostępne w sieci mogą być dla rodziców takim samym „wybawieniem od dziecka”, jak tablet czy posadzenie przed telewizorem. Czasami możemy nie mieć dość siły, żeby w pełni wspierać swoje pociechy, ale oddanie ich „w ręce” cyfrowych niań nie musi być najlepszym pomysłem.
Korzystanie z gier nieadekwatnych do wieku – już kilkuletnie dzieci mogą korzystać z gier, które niekoniecznie mogą im zaoferować rozwój wiedzy czy umiejętności. Samo rozwijanie koncentracji i szybkości reakcji, jeśli chodzi np. tylko o rozstrzeliwanie kurczaków itp., pozbawione komentarza ze strony osób dorosłych, może być edukacją, niestety, w złym duchu. Edukacja to nie tylko wiedza i umiejętności, ale także wartości. Zabijanie w grach nie musi mieć negatywnych skutków, o ile nie pozwalamy na tego rodzaju zabawy zbyt wcześnie i rozmawiamy o tym, że w rzeczywistości nie wolno stosować przemocy.
Czy można znaleźć coś pozytywnego w serwisach, które, chociaż oferują szeroką, nie tylko zręcznościowo-przemocową ofertę, to jednak sięgają do postaci i światów wykreowanych przez duże, komercyjnie nastawione przedsiębiorstwa? Jestem fanem popkultury. Oglądam filmy, gram w gry. Nie wyobrażam sobie, że zabraniam dzieciom np. oglądać kucyka Pony, Maszę, Świnkę Peppę czy inne bajki (w tej tematyce dopiero się wdrażam, stąd słaba znajomość tytułów), grać w gry nawiązujące do ulubionych bohaterów z książek czy z kanału z bajkami na YouTube. I widzę w grach duży potencjał rozwijania różnych umiejętności, ale także zwykłego relaksu. Nie jestem pewien, czy dzieci muszą zawsze spędzać czas na tym, co przynosi konkretne, wymierne korzyści. Szkoła przeładowana informacjami, wyścig o lepsze kolejne etapy edukacyjne, pracę itp. już i tak sprawią, że dzieciaki większość życia spędzą na zajmowaniu się tym, co pożyteczne. Warto jednak pamiętać, że nawet proste gry, dostępne przez przeglądarkę, nie są odpowiednie dla wszystkich i zawsze. I zamiast blokady rodzicielskiej lepsze jest nasze wsparcie, rozwijanie krytycznego myślenia, wrażliwości, a także pilnowanie, by poza spędzaniem czasu przy monitorze, młode osoby poświęcały czas na inne aktywności rozumiane, jako coś więcej niż klikanie.
O grach pisałem w EM już wcześniej – m.in. o grze „Twoje prawa w sieci” , którą przygotowaliśmy w Medialabie Gdańsk. Wątki na temat gier i grywalizacji znajdziecie także w przygotowanej przeze mnie publikacji „Edukacja kulturalna i medialna. Nowe trendy i wyzwania”.
Tekst powstał we współpracy z serwisem Poki.pl .
Redakcja i korekta językowa – Justyna Zborowska-Stunża.
Zdjęcie: zrzut ekranu z serwisu Poki.pl