W Google for Startups Campus odbyła się inauguracja drugiej edycji warsztatów design thinking organizowanych przez Google Polska i Polski Fundusz Rozwoju. Przy okazji spotkania odbyła się prezentacja raportu DELab UW na temat kompetencji przyszłości oraz panel dyskusyjny z udziałem ekspertek i ekspertów.
Do kampusu Google wybrałem się na zaproszenie gospodarza i Polskiego Funduszu Rozwoju. Przed spotkaniem otrzymałem wgląd do raportu i mogłem zapoznać się z wnioskami. Autorki dr hab. Renata Włoch i dr hab. Katarzyna Śledziewska z DELABu UW przedstawiły dane z badania, które towarzyszyło pierwszej edycji warsztatów i było prowadzone z udziałem uczestniczek i uczestników. Głównym wątkiem jest zmiana związana z rozwojem technologii, czwartą rewolucją technologiczną oraz rolą uniwersytetów w tym procesie. Uczestnicy mówili o tym, czego podczas studiów im zabrakło, do czego nie zostali przygotowani i jakie są ich potrzeby związane z niepewną przyszłością wielu zawodów. W raporcie można przeczytać o prognozowanych zmianach w funkcjonowaniu wielu profesji. Wskazane zostały zawody nowe, zawody, które będą miały stabilną pozycję oraz te, które prawdopodobnie będą, mocno to zabrzmi, zbędne. Poza badaniami z uczestni(cz)kami warsztatów przywoływane są raporty różnych podmiotów zajmujących się rynkiem pracy.
Czego brakuje w uniwersytecie?
Dokument jasno wskazuje, że kompetencje cyfrowe rozwijane są -autorki stosują uczelnianą skalę ocen – dostatecznie. Społeczne i emocjonalne – dostatecznie z minusem. Kompetencje poznawcze – dobrze, ale z zaznaczeniem, że mogłoby być lepiej. O zawartości mówi już wyraźnie spis treści. W części poświęconej wyzwaniom znalazły się punkty „Za dużo wykładów, za mało warsztatów”, „Brak tolerancji dla błędów i eksperymentowania” czy „Pasjonat poszukiwany”. Tytuły te mówią dużo, a ich rozwinięcie jeszcze więcej o kondycji systemu szkolnictwa wyższego. W raporcie znajdziecie również przykłady dobrych praktyk oraz rekomendacje, przedstawiona jest także w postaci krótko omówionych haseł wizja uniwersytetu przyszłości.
(Cyfrowe) kompetencje przyszłości – jakie?
Moją rolą w dyskusji było zastanowienie się z perspektywy praktyka-dydaktyka, pracującego w uniwersytecie, nad możliwą zmianą. Co ciekawe, jeszcze przed lekturą raportu przygotowałem obszerną notatkę i… wypunktowałem w dużej mierze podobne wątki, które poruszyły autorki. W rozmowie zwróciłem uwagę, że myśląc o zmianie edukacyjnej możemy podobnie podejść do roli uczelni wyższych i szkół, zwłaszcza że to w akademii kształcą się przyszłe nauczycielki i nauczyciele. Zaproponowałem, żeby odszkolnić szkołę i uniwersytet i uczłowieczyć nauczycieli i nauczycielki (brzmi strasznie?). Podstawa zmiany, moim zdaniem, to zmiana systemu kształcenia nauczycieli. Pokazanie dobrych przykładów, zwrócenie uwagi, że edukacja to dialog pomiędzy jednostkami. Model hierarchicznej komunikacji nie jest niezbędny, a bywa że szkodliwy w procesie edukacyjnym. Skupienie się na rozwijaniu ludzkich cech: empatii, otwartości na innych, otwartości na nowości, eksploracji otoczenia, a także rozwijaniu umiejętności badania otaczającego świata w połączeniu z wdrażaniem wniosków i refleksji na ich temat, są konieczne. Konieczne jest także poczucie bezpieczeństwa w instytucji edukacyjnej. Nie powinniśmy się bać, potrzebujemy przestrzeni, która jest nasza, w której się dobrze czujemy, w której chcemy przebywać i działać. To wymaga współpracy grup zaangażowanych w edukację: w szkole – rodziców, uczniów, uczennice, nauczycieli i nauczycielki, w uniwersytecie – studentek, studentów oraz wykładowców i wykładowczynie. A także partnerstw z instytucjami, organizacjami i podmiotami biznesowymi.
Potrzeba również swobody odkrywania. Testowanie ról, budowanie prototypów, nawet jeśli nie prowadzą do konkretnego efektu, są bardzo istotne. Ważna jest także współpraca z innymi, ale by jej uczyć, trzeba samemu współpracować, a to umiejętność, którą szkoła potrafi skutecznie zabijać, a uniwersytety często pogłębiają lukę lub nie próbują rozwijać umiejętności współpracy. Podstawą edukacji nie powinny być również technologie, ale wymiana informacji, myślenie, szacunek dla drugiej osoby, wspólne określanie celów. Techno-fetyszyzm nie jest dobrym pomysłem, co na przykładzie dobrze wyposażonych uczelni niemieckich omówiły autorki raportu. Tam, gdzie nie ma kreatywności i chęci komunikacji, współtworzenia, gdzie nie ma kultury przetwarzania i krytycznego odbioru informacji, nie pomogą żadne nowe narzędzia dydaktyczne.
Przedszkole – inspiracja edukacyjna
Wątków pojawiło się sporo, materiał jest na artykuł programowy lub manifest, ale chcę zwrócić uwagę jeszcze na dwie kwestie. Powołałem się na Mitcha Resnicka, który mówił o konieczności czerpania w edukacji z wzorca, jakim jest przedszkole. Musimy postawić na badanie świata przez dzieci, na podtrzymywanie ducha odkrywania, tworzenia, generowania rozwiązań problemów, które również należy swobodnie stawiać. Rozwijanie umiejętności korzystania z cyfrowych narzędzi, kompetencji społecznych i innych może się odbywać w ramach konwergencji celów kształcenia. Tak od kilku lat określam konieczność jednoczesnego realizowania celów edukacyjnych, co w przypadku typowego podziału na przedmioty jest zapewne trudne. Nie jest na pewno niemożliwe, a żeby dokonać jakiejkolwiek zmiany, trzeba próbować. Przedszkole powinno być symbolem radości ze zdobywania wiedzy, nieustannego rozwoju i dziecięcego pytania „dlaczego?”. Nie infantylizacji edukacji, nie niskiego poziomu kompetencji wszelakich. A myślenie o edukacji cyfrowej powinniśmy zacząć od burzenia pracowni komputerowych, ale to temat na dłuższy, inny tekst, budowany w oparciu o konkretne doświadczenia projektu „Digital Education Lab UG 2019/2020. Rozwój cyfrowych kompetencji przyszłości”, który od października prowadzić będę w Uniwersytecie Gdańskim.
Dziękuję organizatorom za zaproszenie, a uczestniczkom, uczestnikowi i prowadzącej panel za owocną, twórczą, a jednocześnie zgodną (sic!) dyskusję!